____________________
Wszyscy znamy kilka takich osób, które samym sposobem bycia denerwują nas tak bardzo, że mamy ochotę im przyłożyć.
Głośne jedzenie czipsów, głośne mówienie/ nie wyraźne mówienie, "beka" ze wszystkiego/ zbyt dużo powagi, to tylko niektóre z cech, które często wprawiają innych w szał.
Nie będę oszukiwać, nie szczególnie przepadam za ludźmi. Po prostu bardzo często mnie denerwują i nie potrafię się do nich przekonać, czemu? Nie wiem, Może dlatego, że coraz więcej ludzi zalicza się do tych, których obecność nie koniecznie sprawia mi przyjemność.
Które typy ludzi nie powinny się do mnie zbliżać?
" Wczoraj byłam na maksa zajęta, był u mnie Tomek i Łukasz, później Kacper, a wieczorem wyszłam na dwór z Norbertem."
Serio? Mów dalej, przecież nie mam swojego życia, uwielbiam słuchać, a szczególnie o twoim życiu towarzyskim.
A tak na poważnie. Ja rozumem, że czasami ktoś bardzo chce się komuś wygadać i absolutnie nie mam nic przeciwko temu, ale po kolejnym dniu słuchania o tym ile osób przetoczyło się przez dom tej osoby, po prostu chce się ją grzmotnąć.
Ludzie, to jest wasze życie, to co robicie, róbcie dla siebie. Jeśli ktoś mówi później o was "O, ta to ma fajne życie" (bądź "ten", oczywiście nie mówię, że tylko dziewczyny takie są, ale nie spotkałam się jeszcze z chłopakiem, który byłby aż tak wylewny...) to nie macie nic przeciwko, ale gdy padnie jakaś obelga, albo jak to - zwykle bywa - rozwinie się ploteczka, to już wam nie odpowiada. Halo, halo! Sami do tego doprowadziliście.
"Tak więc, jeżeli chodzi o mnie, o ile w ogóle mogę się wypowiedzieć i moja argumentacja danego tematu kogokolwiek zainteresuje, (Zzz...) to chcąc podkreślić jak ważny jest to dla mnie temat (...)"
Tak jest, to jest mistrzostwo, a konkretnie - lanie wody. Wszystko da się zrozumieć, na maturze trzeba będzie napisać wypracowanie na określoną liczbę słów, tak więc trzeba wykorzystać cały swój zasób słownictwa do tego czasu aby w tym jakże okrutnym dniu "mieć wprawę".
Oczywiście żartuję. Nie wiem, czy tylko mnie aż w takim stopniu denerwują takie osoby, czy innych też. Czy naprawdę nie można odpowiedzieć na zadane pytanie jedną zwięzłą odpowiedzią, zamiast 70 słowami, które tak na prawdę nie mają w tej chwili żadnego znaczenia? Nie dość, że czekam na odpowiedź, to 'po drodze' muszę wyłapywać kiedy w końcu dowiem się tego o co pytałam... Automatycznie mózg mi się przegrzewa i przez chwilę sama zadaję sobie pytanie "Po co pytałam?".
"Hahaha, weź nie gadaj, LOL, ale żal. A widziałaś tego mema? To spoko, ja ci zaraz wyślę jpg. WTF nie? xD"
I nagle BUUUM, głowa wybuchła. Czasami dziwiłam się mojej mamie, że nie opanowała slangu młodzieżowego, a teraz czuję się jak bym przyleciała z kosmosu po 3 letniej podróży. To ma być rozmowa? Dobra, jeszcze we wiadomościach - niech będzie, ale idąc miastem, słysząc taką konwersację byłam w szoku. Szczerze przyznam się, że dopiero nie dawno dowiedziałam się o co chodzi z tym całym "jpg", z początku myślałam, że to może jakiś nowy skrót, którego w życiu nie słyszałam.
W każdym razie nie lubię rozmawiać z takimi ludźmi, bo nie mogę się z nimi dogadać.
" - Ale ja się nauczyłam, nie chcę przekładać tego sprawdzianu
- Ale cała klasa chce przełożyć, bo nie wszyscy się nauczyli...
- Pani Profesor, czy ja mogę go pisać dziś?"
Poważnie? Jest pewna zasada, która zwykle obowiązuje w sporcie, ale nie tylko - "Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego". Skoro nauczyłeś się czegoś na poniedziałek, to w środę już tego nie będziesz umiał? Czasami trzeba przestać być egoistą i pomyśleć o innych, bo jeśli reszta sie nie nauczyła, to będzie miała możliwość to zmienić, jeśli sprawdzian zostanie przełożony, a osoba, która już opanowała materiał, będzie miała szansę go powtórzyć. Po co robić problem z niczego?
"Po co to robić? Przecież i tak nic z tego nie będzie. Nie ciesz się tak, przegrają. Nie ucz się, będzie trudne... dostaniesz jedynkę."
A niedługo i tak umrę, więc nie ma co oddychać... Nie jestem jakąś szczególną optymistką, raczej zaliczam się do realistek, ale pesymiści doprowadzają mnie do szału. Wszystko źle, co byś nie zrobił i tak się nie uda. Szczęście dla nich musi być wielkim wysiłkiem, tak myślę. Nic się nie opłacam nic nie ma sensu. A niby dlaczego? Do odważnych świat należy!
Po co wprowadzać złą atmosferę. Może i racja - nadzieja matką głupich - ale wolę być głupia i mieć nadzieję, niż myśleć, że jestem inteligentna, bo "wiem", że wszystko jest bez znaczenia.
To właśnie pięć typów ludzi, których wolałabym spotykać jak najmniej... Ale cóż, nie bardzo mam wybór.
Do usłyszenia w następnym poście :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz