poniedziałek, 16 maja 2016

RUTYNA - CZY TO COŚ ZŁEGO?

 ____________________


Dużo osób skarży się na to, że ich życie jest nudne, cały czas to samo, żadnych zmian. Tydzień wyglądający następująco: od poniedziałku do piątku praca (szkoła), w sobotę sprzątnie, w niedzielę kościół i kolejny raz przygotowywanie się do powtórki z wrażeń. Czy to na prawdę jest coś złego? Czy ludzie popadający w rutynę są chorzy?

Na początek przywołam definicję słowa, które poruszam, tak więc:
Rutyna - biegłość nabyta przez długą praktykę;
 też: postępowanie, wykonywanie jakichś czynności
 według utartych szablonów.
~słownik języka polskiego PWN~ 

Dokładnie proszę państwa, czyli wniosek z tego jest taki, że rutyną możemy nazwać np. czynności, które powtarzamy według wyznaczonego wcześniej planu. A więc RUTYNĄ nie jest skok ze spadochronu, czy skoki na bungee, no chyba, że pracujecie w miejscu, gdzie robisz to systematycznie. ;D

Ludzie dzielą się na dwa typy:
  1. "Nie no proszę cię, znowu to samo... Zróbmy coś innego, zaszalejmy!"
  2. "Nie ma co próbować nowych rzeczy i rzucać się na głęboką wodę, skoro mamy plan, którego zawsze się trzymamy."

Pierwszy typ to właśnie ci, których nudzi codzienność, potrzebują nowych wyzwań, wrażeń, nie chcą stać w miejscu. Właściwie mogłabym się zgodzić z tym, że codzienność czasami bywa nudna, ale nie byłabym w stanie zostawić tego do czego zdążyłam się przyzwyczaić, aby przeżyć "przygodę".

Natomiast drugi rodzaj ludzi, to właśnie ci, którzy trzymają się wyznaczonego planu, nic nie zmieniając. Dlaczego? Bo tak jest bezpieczniej. Skoro wszystko mamy stabilne, sprawdzone, po co to wprowadzać zmiany? Przecież możemy pogorszyć sprawę.

Rutyna to nic złego!
Ze względu na temat, który tu poruszam, zaczęłam grzebać w internecie i znalazłam dosyć ciekawy mem:

Całkowicie nie zgadzam się z tym stwierdzeniem!
Jak pisałam wyżej, rutyna jest czymś dzięki czemu ludzie czują się bezpieczniej. Nie każdy potrzebuje zmian w planie, aby być szczęśliwym. Są tacy, którym to co robią każdego dnia zdecydowanie wystarczy, bez względu na to, czy powtarza się to co tydzień, co dzień, co godzinę.
Taka rutyna, przy której czujemy, że żyjemy i czujemy się bezpieczni, jest tym dobrym rodzajem rutyny pod warunkiem, że jesteśmy jej świadomi. Wiemy co, kiedy, po co, dlaczego robimy i nie jest to tylko naszym PRZYZWYCZAJENIEM. 



 Jak jest w moim przypadku?
Ja również tkwię w pewnego rodzaju rutynowym planie, tyle że właśnie w tym dobrym. W moim grafiku pojawiają się często niezapowiedziane wcześniej wyjścia, dodatkowe zajęcia, zmiany planów, więc wcale nie jest tak nudno jak by się wydawało.

Jednak jest też parę PRZYZWYCZAJEŃ, może dobrych, może złych, które sprawiają, że moja rutyna jest bardziej nieświadoma niż świadoma, bo wydaje mi się, że "tak właśnie musi być". Takim przyzwyczajeniem jest na przykład to, że gdy po szkole wrócę do domu, ZAWSZE najpierw idę się przebrać, inaczej nic nie zrobię.

Ale mimo wszystko uważam, że rutyna jest potrzebna w życiu człowieka, bo dzięki niej możemy osiągnąć wewnętrzny spokój. Wdech i wydech, wdech i wydech... "Wszystko zaplanowane, wiem czego dziś się spodziewać." ;)

Zapraszam również na wpis wieczorny. Kolejna dawka muzyki o 21.15! :)


1 komentarz:

  1. Zgadzam się z Tobą, że świadome tkwienie w rutynie nie jest złe. Jednak od czasu do czasu zrobienie czegoś spontanicznego, wyrwanie się z codzienności jest czymś fascynującym, co pozwala nam otworzyć się na nowe rzeczy. :)
    Post jest ciekawy, zresztą jak wszystkie. Żałuję, że trafiłam tu tak późno. Postanawiam zostać tu na dłużej i poczytać kolejne Twoje wpisy ;)
    Pozdrawiam, kochana :*

    blogtylkodlamnie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Czy jest...